Bohaterowie:
Violetta Castillo/ Verdas:
Melanii Verdas:
German Castillo:
Miało być tak pięknie. Za dwa dni miał być ich ślub a za osiem miesięcy na świat
miał przyjść owoc ich miłości. Byli szczęśliwi. Wszystko było gotowe do tego cudownego dnia...
Ona podjęła decyzję, że powie swojemu ojcu iż zostanie dziadkiem. Do tej pory tego nie zrobiła bo bała się jego reakcji. Dzisiaj jednak chciała to zrobić. Poinformowała o swojej decyzji narzeczonego. Chciał być przy z nią lecz ona przeczówała że jej tata się zdenerwuje i straci panowanie nad sobą. Nie chciała aby go uderzył a dobrze wiedziała że jej ojciec jest do tego zdolny. Pożegnała szatyna namiętnym pocałunkiem, weszła do domu i skierowała się do gabinetu ojca. Powiedziała mu i nie czekając na reakcję ojca poszła do swojego pokoju. Wykąpała się i zasnęła myśląc o swoim cudownym narzeczonym. W środku nocy została wybudzona ze snu i zmuszona do ubrania się. Kiedy została sama zadzwoniła do niego. Nie odebrał. Spróbowała raz jeszcze. Znów odpowiedziała jej sekretarka. Próbowała dalej. W ciąż bez pożądanych skutków. Wysłała mu mnóstwo esemesów. Nie dostała na nie odpowiedzi. Chcąc nie chcąc ubrała się. Do sportowej torby spakowała netbooka,pamiętnik, albumy ze zdjęciami i wszystko co było dla niej ważne. Jej walizki zostały spakowane a ona sama siłą wyciągnięta z domu i wepchnięta do samochodu a potem na pokład samolotu.
***
Minęło trzy lata a ona nadal nie potrafi zrozumieć dlaczego
jej ojciec to zrobił. Dlaczego po raz kolejny zrujnował jej życie? ... Przez cały ten czas próbowała się do niego dodzwonić - bez skutecznie. Pisała esemesy, listy i maile i żadnej odpowiedzi ani od niego ani od jej przyjaciół. Nie mogła już tak dłużej. Postanowiła uciec. Pod nieobecność ojca spakowała swoje rzeczy oraz rzeczy swojej dwuletniej córeczki. Ujęła drobną dłoń dziewczynki i opuściła swoje więzienie. Nie zataiła prawdy przed córką. Pokazywała małej zdjęcia jej taty i opowiadała o nim. Melania była do niego bardzo podobna... te same niepowtarzalne, szmaragdowe, mądre oczy, ten sam cudowny uśmiech i te same urocze dołeczki w policzkach... Gdy dotarły do Buenos Aires zameldowały się w jednym z hoteli w centrum miasta. Zostawiły walizki i wyszły na spacer. Violetta bardzo chciała pokazać córeczce jakim pięknym miastem jest BA. Trzymając się za ręce spacerowały po mieście zachwycając się jego pięknem. od czasu wyjazdu szatynki nic się nie zmieniło. Po jakimś czasie dotarły do miejsca które było królestwem dla dzieci. Mel od razu pobiegła na karuzelę. Violetta usiadła w jedynym wolnym miejscu. Obok mężczyzny bacznie przyglądającemu się beztroskiej zabawie dzieci. Dostrzegła w jego oczach smutek, ból i tęsknotę. Nie mogła znieść zbolałej miny szatyna wiec postanowiła zadać pytanie brzmiące:
- Coś nie tak? - mężczyzna obrócił głowę w jej stronę i odpowiedział:
- Wszystko jest nie tak - i wrócił do obserwowania bawiących się dzieci. Violetta nie bardzo zrozumiała odpowiedź szatyna. Po chwili podbiegła do niej Melania z dużą ilością kwiatów koniczyny w rączkach i zapytała:
- Mamusiu zrobisz mi wianek? - szatynka kiwnęła twierdząco głową a dziewczynka położyła kwiatki na jej kolanach i odbiegła by pozbierać następne. Violetta spojrzała na mężczyznę siedzącego obok niej i dostrzegła łzę spływającą po jego policzku, pod wpływem impulsu starła krople słonej wody z twarzy mężczyzny. Szatyn spojrzał na nią i powiedział:
- Ma pani śliczną córeczkę - po czym spuścił wzrok.
- Dziękuję. Widzę że coś pana dręczy. Może powie pan co się stało. Czasem wygadanie się komuś pomaga, a podobnież najłatwiej zwierza się ludziom których się nie zna - powiedziała Castillo i posłała szatynowi ciepły uśmiech. Mężczyzna ciężko westchnął i zaczął opowiadać:
- Trzy lata temu byłem bardzo szczęśliwy jednak dwa dni przed ślubem dziewczyna z którą miałem go wziąć wyjechała bez słowa jakiegokolwiek wyjaśnienia ani pożegnania. Przyjaciele mówili że skoro tak postąpiła to mnie nigdy nie kochała, ale ja tak nie uważałem i nadal nie uważam tego za prawdę. Postanowiła powiedzieć swojemu ojcu że jest w ciąży. Jak go znam i to na pewno się wściekł i wywiózł ja wbrew jej woli na drugi koniec świata albo i dalej. Chciał bym zobaczyć swoją ukochaną i swoje dziecko choćby z daleka... Nawet nie wiem czy to chłopczyk czy dziewczynka... kompletnie nic. Nawet imienia dziecka nie znam... Taki ze mnie ojciec... - mężczyzna zakończył swoją opowieść i ukrył twarz w dłoniach. Dziewczyna wiedziała że rozmawia ze swoim niedoszłym mężem Leonem Verdasem.
- Twoje dziecko to dziewczynka. Ma na imię Melania. Wcale nie wyjechałam bez słowa... Dzwoniła do ciebie ale nie odpierałeś, za każdym razem zostawiałam wiadomość na sekretarce. Wysłałam miliony esemesów, mejli i listów na które nie dostałam żadnej odpowiedzi... - powiedziała i spojrzała na z szokowanego szatyna.
- Violetta? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak Leon to ja - odpowiedziała i posłała mu blady uśmiech.
- Violu... tak bardzo za tobą tęskniłem - powiedział zielonooki i mocno ją do siebie przytulił.Szatynka się w niego wtuliła. Bardzo jej brakowało jego silnych ramion w których czuła się bezpieczna i jego pięknego melodyjnego głosu.
- Ja też tęskniłam. Nawet nie wiesz jak bardzo - wyszeptała w tors szatyna. Kiedy się od siebie oderwali szatynka zawoła swoją córeczkę, która odrazy do niej podbiegła. Violetta kucnęła i objęła dziewczynkę. Potem złapała ją za rączki, spojrzała głęboko w jej szmaragdowe oczka i powiedziała:
- Chcesz poznać tatusia aniołku? - dziewczynka popatrzyła na swoją mamę ze zdziwieniem a po chwili zaczęła piszczeć:
- Chcę! chcę! chcę!!! - Violetta zaśmiała się a potem powiedziała do córki:
- Widzisz tego pana siedzącego na ławce obok twojego wianuszka? To właśnie jest twój tata - dziewczynka wyrwała rączki z dłoni Violetty i pobiegła w stronę ławki piszcząc radośnie:
- TATUŚ!!! - lekko zdezorientowany szatyn podniósł się z ławki i kucnął kilka kroków przed nią. Dwulatka wpadła w jego otwarte ramiona i mocno się do niego przytuliła. Leon podniósł się i obrócił się kilka razy w okół własnej osi z dziewczynką na rękach. Kiedy się zatrzymał Melania pocałował go w policzek. Violetta wzięła z ławki wianek, nałożyła go dziewczynce na włosy i wtuliła się w Leona. Wyjęła z kieszeni swój telefon i zrobiła nim zdjęcie.
- Pójdziemy coś zjeść? - zapytała Melania po zrobieniu fotki.
- Jasne chodźmy - odpowiedział Leon i złapał Viole za rękę, ona wzięła z ławki torebkę i ruszyli do restauracji. Po obiedzie poszli do hotelu w którym zameldowała się Violetta wraz z Melanią. Zabrali walizki i opuścili hotel i udali się do domu Verdasa. Zmęczona Melania zasnęła w objęciach ojca. Szatyn zaniósł ją do pokoju gościnnego, ułożył na łóżku i ucałował na dobranoc. Violetta również ucałowała dziewczynkę i razem z Leonem udała się do jego sypialni gdzie cieszyli się sobą. Po czterech upojnych godzinach zasnęli w swoich objęciach.
***
Miesiąc później obył się ich ślub.
Po ośmiu miesiącach od tego cudownego dnia na nadejście którego tyle czekali, przyszła na świat cudowna
dziewczynka. Dali jej na imię Isabel. Tym razem mała była podobna do Violetty...
***
Teraz są szczęśliwi i nikt im już tego nigdy nie odbierze.